Tatry to samotna granitowa wyspa obleczona szczątkami wapiennych płaszczowin, porozcinana efektownie lodowcami — ale tutaj nie ma nic, nic prócz gór po horyzont. To pamiątka po dawnej kolizji płyt kontynentalnych, które zamknęły Ocean Tetydy i sfałdowały nagromadzone w nim przez setki milionów lat osady węglanowe.
Te góry są częścią wielkiego systemu alpejskiego, ciągnącego się od Pirenejów i gór Atlasu, poprzez Alpy, Karpaty i Dynarydy — aż ku Himalajom. Podatne na rzeźbienie wodą tutejsze grzbiety, pokryte zróżnicowaną roślinnością cieszą oczy i serca turystów przemierzających znakowane szlaki i narciarzy zimą, ale prawdę powiedziawszy — gdyby nie dwa, mało prawdopodobne zbiegi okoliczności, w tych wapiennych górach byłoby dzisiaj więcej owiec i kóz niż ludzi.
Pierwszy z nich to utworzenie się obszaru Środkowo Bośniackich Gór Łupkowych, a drugi, całkiem wyjątkowy — to powstanie tak zwanego Pasa Ofiolitowego, reliktu dawnej podmorskiej doliny ryftowej. To są dwa główne rejony zasobów metali, źródła największego bogactwa tej ziemi.
Są oczywiście jeszcze Srebrenica i Vares. Cały kraj leży dosłownie na surowcach: sole, boksyty, baryty, węgiel kamienny i brunatny, wody mineralne, wiele innych. Te góry wyrastają już w samym Sarajewie.
